Kościół Świętego Benona w Warszawie
Dzieje Warszawy były burzliwe. Nie inaczej było z dziejami warszawskich kościołów. Były i takie, które przez znaczną części swojej historii nie były kościołami i kościołami stały się na powrót dopiero po powojennej odbudowie!
Prześledźmy losy jednego ze starszych kościołów warszawskich – kościoła Świętego Benona na warszawskim Nowym Mieście.Zacząć należy od tego, że w XV w. w Poznaniu działało niemieckie Bractwo Ubogich Dziewic pod wezwaniem Św. Benona. Jako, że dobroczynność była w cenie, na początku XVII w. bractwo prowadziło szpital na 5 łóżek w Warszawie (tak, to nie pomyłka – na 5 łóżek!). Bractwo miało dobry wizerunek PR-owy, jakbyśmy dziś powiedzieli – np. w 1634 podczas epidemii cholery aptekarz Łukasz Drewno zawierzył Warszawę właśnie Św. Benonowi.
W 1638 roku bractwo otrzymało grunt na skarpie pod budowę kościoła. Bractwo Św. Benona pomnażało majątek, kościół i sierociniec kwitły, w końcu przenieśli się na ulicę Świętojańską do kościoła pojezuickiego, zaś w 1787 roku kościół Św. Benona przejęli redemptoryści.
Nie mieli łatwo. Polska się waliła, ciężko im było zdobyć zaufanie warszawiaków, a już na początku XIX w. Napoleon oskarżył ich o sprzyjanie Austrii (późniejszy święty, Klemens Maria Hofbauer był Austriakiem). Tak czy siak, nasz poczciwy kościółek Św. Benona na ponad 100 przestał pełnić funkcje sakralne, a stał się… fabryką. Miało tu siedzibę fabryka braci Evans, działały różne warsztaty, budynek służył kilku pokoleniom rodzinie Bieńkowskich, którzy produkowali tu noże i nożyczki. Właśnie z tego okresu pochodzi zdjęcie ilustrujące ten wpis – poznają Państwo kościół? Dla porównania zamieszczam również zdjęcie powojenne, bodajże z 1975 roku. Widać różnicę?
Budynek został wykupiony i przekazany ponownie kurii warszawskiej dopiero w 1938 roku. Niestety, zaraz potem mieliśmy II Wojnę Światową. Przy powojennej odbudowie władze planowały odbudować budynek jako pracownię rzeźbiarską, jednak już (dopiero?) w 1958 roku kościół został przekazany z powrotem redemptorystom, którzy zarządzają nim do dzisiaj.Jak więc Państwo widzą, kościoły również miały pod górkę w Warszawie… Warto o tym chwilę pomyśleć podczas spaceru po ulicy Freta lub po rynku Nowego Miasta!