Hrabina Aleksandra Potocka
Hrabina Aleksandra z Branickich Potocka. Pani na Wilanowie. Słynęła z pobożności, żeby nie powiedzieć – dewocji, hojną ręką wspomagała ubogich oraz Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności. Miała też obsesję na punkcie rodzimej kuchni, właściwie nie uznawała żadnych zagranicznych frykasów. Była ostatnia z rodu Potockich panią na Wilanowie, później pałac przejęła rodziny Branickich. Jak do tego doszło? Było to tak:Pierwotnie Pałac w Wilanowie wraz z ziemiami miał odziedziczyć jej bratanek, urodzony w 1846 roku, Konstanty Potocki. Hrabina Aleksandra Potocka miała zresztą do Konstantego słabość i bardzo go lubiła. Niestety, podczas obiadu noworocznego w 1890 roku doszło do przykrego incydentu. Hrabina, miłośniczka sielskie kuchni, podała zupę-nic. Młodzi arystokraci jedli chłopskie wg ich mniemania danie z wyraźną przykrością. Gdy hrabina spytała Konstantego, czy zupa-nic mu smakowała, ten, będąc wyraźnie wczorajszy, odparł:
Za taką smaczną zupkę,Ucałuję ciocię w pupkę.
Dewocyjnie pobożna hrabina opuściła w milczeniu salę, z za nią całe towarzystwo. Już trzeciego stycznia pojawił się w pałacu notariusz, któremu hrabina Augustowa podyktowała nowy testament. Kocio Potocki został wydziedziczony a Wilanów wraz z przyległościami otrzymał w spadku Ksawery Branicki. Tak w wyniku kulinarnego incydentu Braniccy, aż do 1945 r. byli właścicielami Wilanowa. A! Zapomniałbym: Aleksandra Potocka była tak dewocyjnie religijna, że kazała spalić wszystkie książki, które jej zdaniem zawierały obsceniczne ilustracje. Kazała też zamalować freski w pałacu, które eksponowały nagość. Uchodzi też za “wynalazczynię” zupy-nic. Była jednak rysa na jej wizerunku. Nałogowo i w bardzo dużej ilości paliła papierosy.Aleksandra Potocka pochowana jest, jakżeby inaczej, w kościele na Wilanowie.