Dom Bankowy Wilhelma Landaua
Elementy pewnej spektakularnej kradzieży, która wydarzyła się w czerwcu 1920r. w Domu Bankowym Wilhelma Landau odnajdziemy w filmie “Vabank” i Hallo Szpicbródka”. Ale zaznijmy od początku…Budynek banku powstawał w latach 1904-06 na miejscu dawnej oficyny pałacu Mniszchów, czyli przy Senatorskiej wtedy nr 42 (po wojnie zmienionej na 38). Bank działał do 1925r., kiedy to został postawiony w stan likwidacji, a budynek przejął Bank Przemysłowy Polski. W nowym banku przebudowano częściowo wnętrza, m.in. tworząc reprezentacyjną klatkę schodową w północnej części budynku. W czasie II wojny światowej gmach był wykorzystywany na potrzeby Szpitala Maltańskiego mieszczącego się w sąsiednim budynku dawnego pałacu Mniszchów. Gmach banku przetrwał w niezłym stanie wojnę, ale po 1951r. rozebrano efektowną kopułę wieńczącą główne wejście. Potem w budynku miały siedziby różne instytucje, był restaurowany, a obecnie stoi opuszczony i nieużytkowany.Natomiast kiedy spadkobiercy właściciela banku Wilhelma Landau (zmarłego w 1899r.) rozpoczynali budowę tego pięknego secesyjnego budynku, zależało im na tym aby część wejściowa dla klientów była dobrze ustytuowana, sala kasowa jak najlepiej doświetlona światłem naturalnym,a pomieszczenia skarbcowe jak najbezpieczniejsze. Zastosowano szereg nowinek technicznych dostępnych w początkach XX wieku, a Dom Bankowy uchodził za bardzo nowoczesny i bezpieczny. Włamanie do skarbca nie miało prawa się zdarzyć, a jednak… Ki dy w poniedziałek, 28 czerwca 1920r. pracownicy banku przyszli do pracy, okazało się, że nie można otworzyć drzwi do skarbca depozytowego. Zmagania z otwarciem trwały 2 tygodnie i kiedy wreszcie monter przebił podłogę skarbca, posypał się piasek. Wezwano policję. Śledczy ustalili, że w marcu parter domu i szopę na posesji przy ul. Rymarskiej (która biegła mniej więcej od figury św. Jana Nepomucena przy Senatorskiej do głównego wejścia dzisiejszego ratusza) wynajęło „dwóch eleganckich panów”, którzy przedstawili się jako Szulc i Kamiński. Szopa miała być luksusowym garażem dla kilku samochodów, ale trzeba ją było wyremontować. Z zagranicy sprowadzili bardzo kosztowne i nowoczesne narzędzia do przeprowadzenia remontu. W trakcie prac okazało się, że potrzebna jest także obszerna piwnica do magazynowania pojemników z benzyną. Dostali pisemną zgode na wykopanie piwnicy i rozpoczeli prace, które trwały do 15 czerwca. Działania obu panów nie wzbudzały żadnych podejrzeń i nikt ich nie kojarzył z sąsiadującym bankiem. Ówczesna prasa emocjonowała się włamaniem i opisywała je w szczegółach, które jednak znacząco się różniły, np. wynajęcie szopy przez kasiarzy miało nastąpić w końcu marca bądź na początku maja. Podkop miał mieć długość od 16 sążni (około 35 metrów) do 300 metrów. Wiadomo jednak że przebijanie się przez samą podłogę skarbca trwało tydzień.Ze skarbca zrabowano kosztowności, złote monety, marki i dolary z największych skrytek, natomiast wartości skradzionych rzeczy ściśle nie określono, ponieważ wielu poszkodowanych o kradzieży nie meldowało – jak poinformowali policjanci. Panowie Szulc i Kamiński zostali aresztowani i okazało się, że są to Stanisław Ćwil i Hubert Krigier – czyli arystokracja kasiarska. Ciekawostką jest to, że jeden z panów, po skazaniu na 6 lat więzienia uciekł do Rosji, a po powrocie wstąpił do szajki legendarnego „Szpicbródki” – Stanisława Cichockiego. A swoja drogą w stolicy mieliśmy wtedy sporo kasiarzy. Oprócz “Szpicbrodki” był też Stanisław Mielczarek, działający przed I wojną światową, a aresztowany w wyniku donosu przyjaciela w latach 20-tych. Kasiarz wirtuoz, jeden z najbogatszych ludzi w Warszawie.
Zdjęcia: Internet, Wikipedia